B

Świąteczne życzenia dla Wszystkich!!!!





Źle się dzieje na świecie- wojny i zatargi między państwami, wyznaniami. Z jednej strony jest coraz więcej ludzi, którzy chcą pokoju, harmonii w swoim życiu, życia w zgodzie ze sobą i drugim człowiekiem. Z drugiej jednak strony jest w nas strach, bo chcemy pomóc uchodźcom z Syrii a widać, że więcej z tego złego niż dobrego wyszło. Niestety.


Zawsze mi mądrze mówiono, że jeśli chce zmiany na świecie, to muszę ją zacząć od siebie i tym hasłem podążam- bo się z nim głęboko utożsamiam. I nie chodzi o to, by ktoś nie zarzucił mi hipokryzji- ale bym ja sama siebie nie oszukiwała. Jest we mnie strach o to, co nadejdzie w przyszłym roku. O to, co będzie, gdy ci, którym chcemy pomóc- nas skrzywdzą.



Prezydent jednego z największych państw na świecie powiedział, że "jeśli ktoś chce mieszkać, żywić się i pracować w jego państwie ma przyjąć jego prawa i obowiązki życia w nim. Skoro chcą prawa szariatu, niech pójdą tam, gdzie to prawo obowiązuje." Uważam, że to bardzo mądre słowa, bo z jednej strony wskazują na szanowanie swoich obywateli, jak i otwarte granice dla tych, którzy pomocy szukają. Chodzi właśnie o szacunek. Gdyby zasadę "Nie czyń drugiemu człowiekowi tego, co sam nie chciał byś, by ci uczynił" przestrzegali wszyscy nie zależnie od wyznania, koloru skóry i miejsca zamieszkania, na pewno życie wyglądałoby inaczej. Nie jest to łatwe, bo strach może uczynić z człowieka potwora.

W tym roku miałam szczęście przeczytać kilka bardzo fajnych i głębokich książek, które nauczyły mnie świadomie żyć. Można by rzec "piękna fraza"...ale nie chodzi o słowa. Życie,w którym skupiasz się na wszystkim co robisz i nawet obowiązki, których nie lubisz wykonujesz z pasją staje się dużo pełniejsze i satysfakcjonujące. Jedzenie ma wyrazistszy smak, droga staje się piękniejsza, czynności mniej drażniące. Życie samo nie stanie się nagle cudowniejsze- chyba, że to my zaczniemy dostrzegać, że ono piękne jest już teraz. Problemy nie znikną, owszem, ale jeśli zmienimy podejście możemy się z nimi szybciej i lepiej uporać. Kilka lat temu zaczęłam wyznawać zasadę, że nie ma czegoś takiego jak problem- są tylko wyzwania, dzięki którym rozwijamy swój charakter i poszerzamy umiejętności. Zawsze ponosimy konsekwencje za swoje i innych działania i nie oczekujmy sprawiedliwości i równego traktowania. Działajmy jednak kierując się intuicja i tym co podpowiada nam serce w konsultacji z rozumem. 


Kolega z lat podstawówki poprosił mnie o wykonanie breloka dla swojej ukochanej...Serce z reklamy telewizyjnej. 




Do napisania E.

Prezenty, prezenty

Nadchodzące święta nie mogą obejść się bez prezentów. Zombie miś nie je co prawda mięsa, ani innych potraw wigilijnych. Jest za to totalnym łasuchem. Ostatnio poznaliście jego nowego przyjaciela How howa- imię powstało od okrzyku telewizyjnego św. Mikołaja, bo niestety na żywo żadnego jeszcze nie spotkałam. Postanowiła im podarować prezent z okazji świąt. Co też te misiaki wyprawiały...












Jeśli chodzi o prezenty to od jakiegoś czasu w rodzinie kupujemy sobie jakieś skromności. Ja działam wg zasady- w ogóle, żebyś dostał to co chcesz- więc z chłopakiem mamy układ, że kupujemy sobie wzajemnie to, co sami sobie wybierzemy- ja przeważnie robię zakupy w sklepach internetowych i dostaje pod choinkę mnóstwo koralików, modeliny, książki, czyli to, czego używam- on natomiast struny, jakieś gadżety do gitary itp. plus coś z modeliny. 


A wy co dajecie swoim bliskim?? Robicie sami, czy kupujecie??

Piszcie koniecznie w komentarzach.

Do napisania E.

Zombie miś- powrót zwierzaka i niespodzianka.



Niektórzy widzą, że oprócz tortów i ciast lubię lepić misie. Moim ulubionym zwierzakiem z modeliny był Zombie miś. Możecie go poznać czytając i oglądając post na moim blogu http://dressedbyjewelery.blogspot.com/2015/06/zombie-mis.html. Pół roku minęło od tego sławnego spotkania. Niestety po moim słodko-ostrym misiaku została tylko głowa- resztę ciałka postanowiło zapoczątkować swoją nową podróż po świecie i w czasie spaceru oderwało się od głowy. Był to cios zarówno dla mnie jak i dla zombie misia, ale szybko doszliśmy do wniosku, że nie ma co płakać, tylko trzeba ulepić i dołączyć poszczególne części do ciała. 

I tak też się stało. To jednak nie było wszystko. Z zamarynowanych malin i czereśni powstał skromny placek z ulubionym limonkowo-miętowym kremem zombie misia...ale nam nadal było mało. 



Oprócz tego podano jego ulubiony budyń czekoladowy jedzony na zimno z imbirem oraz cynamonem, kardamonem i odrobiną anyżu. Po tej cudownej uczcie, czas by przedstawić Wam zombie misia po powrocie. 


Nie mogło jednak zakończyć się na tym małym poczęstunku, gdyż chcieliśmy przedstawić Wam gościa, dla którego również był budyń a do tego karmelowo- czekoladowy torcik. 
 

 Oprócz zombie misia z niebieskimi akcentami w naszym świecie pojawił się jeszcze miś how how z zielonym materiałem. Misiaki od razu się zaprzyjaźniły i zabrały za pożeranie świątecznych przysmaków. I dobrze, bo przyjaźń nawet w życiu misia jest bardzo ważna. 



Święta to zdecydowanie czas porządków i nie długo w świecie realnym zacznie się pieczenie ciast, smażenie ryb i lepienie pierogów z kapustą i grzybami. Ja natomiast zajmuje się lepieniem ostatnich prezentów z modeliny, a do Wigilii został zaledwie tydzień. 

A czy wy wykonujecie sami prezenty dla swoich bliskich, czy raczej je kupujecie?? Co najczęściej dajecie tym, których kochacie??


Do napisania E.

Po co tworzyć, skoro inni są lepsi? Proces twórczy nie potrzebuje strachu do działania.

         Z modeliną jest u mnie trochę tak, jak z pieczeniem. Niby wszystko idzie wg ustalonego przepisu, planu, a zdarza się, że coś wychodzi nie tak. Mogłabym być wściekła, że mi nie wyszło. Ale nie jestem. W tworzeniu nie chodzi o trzymanie się struktury, ale o to, by praca którą się wykona była częścią Ciebie. Perfekcjonizm i bycie idealnym sprawia, że pojawia się strach- a to nie jest ani dobry przyjaciel- ani mentor. Nie znaczy jednak, że odejdzie, jak będziemy chcieli. Nie odejdzie, bo jest częścią naszej natury. Czasem jest jak nad troskliwa mama- "nie rób tego, bo się zranisz", "nie próbuj tego, zrobię to za ciebie". Ale strach ma swoją funkcje- ostrzega nas przed tym, byśmy nie cierpieli, gdy coś pójdzie nie tak. 
   Jeśli chodzi o strach i kreatywność, to zdecydowanie polecam dać chwile przerwy swojemu strachowi i pozwolić działać kreatywności. Gdy strach sobie odpoczywa- kreatywność działa na pełnych obrotach i nagradza twoje działania- satysfakcją. Jaka jest kreatywność? Przede wszystkim nie ocenia twoich umiejętności- to robi strach. Dla kreatywności wszystko co robisz- robisz najlepiej jak potrafisz. Człowiek nieustannie dokonuje oceny- porównań do innych- tego uczą nas w szkołach i w domach. Chyba każdy przeżył historie z cyklu:


Mama- Ania dostała 5 z matematyki, ty tylko 4, nie przyłożyłaś się do nauki.
Córka- Ale ja nie jestem taka jak Ania. 
Komentarz: porównanie dziecka do innego dziecka przez rodzica uczy nas, że tylko porównując siebie do innych oceniamy sprawiedliwie to kim jesteśmy. 
Skutki- Obniżenie samooceny przez nie sprostanie oczekiwaniom innych. Strach przed zrobieniem czegokolwiek- bo możemy zrobić coś gorzej od innych, którzy np.: lepiej się na czymś znają, sprawia, ze nie robimy nic. 


A właśnie o to chodzi. Każdy z nas ma inne umiejętności, ale też inny sposób myślenia, wnioskowania, inne inspiracje, pomysły. To cudowne, bo dzięki temu świat jest różnorodny i piękny. 



        Prowadząc różne szkolenia, warsztaty dla dzieci w Lokalnym Centrum Wolontariatu wykorzystujemy wcześniej nabyte umiejętności. Po takich warsztatach spotykamy się i rozmawiamy o ich przebiegu, naszych odczuciach itd. Po pierwsze wypowiada się każdy, a po drugie mówimy zawsze to "co nam się podobało i co byśmy zrobili inaczej", bo osoby, które prowadziły warsztaty zrobiły to najlepiej jak potrafiły, wykorzystując to, co poznały. Nikt z nas nie jest doktorem pedagogiki, wyszkolonym animatorem z papierami uczelni wyższych. Dlatego warto wspierać drugiego człowieka i jeżeli mamy pomysł na udoskonalenie warsztatów, podpowiedzmy mu, jak mogłoby być coś zrobione.   

Mój kopiec kreta to zdecydowanie zakalec- po prostu "nie urósł w piekarniku"- ale włożyłam w niego całą swoją energie i stworzyłam z pasją- i jestem dumna, że udało mi się go skończyć.  Także przed Państwem Kopiec Kreta wg przepisu dr. Oetkera w wersji z modeliny.
















A czy Wy lubicie jak inni oceniają waszą pracę? Motywuje Was negatywna ocena, czy wręcz przeciwnie- demobilizuje do dalszego działania? Piszcie, piszcie co Wam w głowie siedzi. Czekam na Wasze komentarze. A tych, którzy polubili mojego bloga, zapraszam do subskrybowania go- dzięki temu, będziecie ze mną na bieżąco w kontakcie. 

Do napisania E.

Motywacja w tworzeniu? Jak najbardziej potrzebna.




      Ogarnia mnie ostatnio nostalgia i pewnego rodzaju bezsens, bo tak się składa, że mam coraz mniej czasu na tworzenie biżuterii, albo wymyślam kolejne powody, żeby czegoś nie tworzyć, choć głowę mam pełną pomysłów. Przeważnie wymówki mam na wyciągniecie ręki- a to za gorąco w pokoju i modelina mi się topi, a to za słabe światło (znów przepaliła mi się żarówka). Żeby motywować innych do działania zawsze znajdę argumenty na tak, ale do motywowania samej siebie potrzebuje już kogoś innego.





      Moim największym motorem do działania, jest mój chłopak i przyjaciele, ale czasem i ich argumenty nie wystarczają. Miałam jednak szczęście, bo buszując bezsensownie na youtube trafiłam na wykład Jacka Walkiewicza i poczułam, że mówi on właśnie do mnie. Jego mądrości życiowe zbudowane są na osobistym doświadczeniu- a nie mądrych książkach, super mądrych ludzi, dlatego to co mówi jest tak realistyczne i wiarygodne.  Dla zainteresowanych jego wykład tutaj:




         Czasami chciałam iść na skróty, unikać tego, co może być dla mnie zagrożeniem, albo co sprawi, że zobaczę, jak wiele mam się jeszcze do nauczenia, więc może jeszcze nie wychylać się na opinie publiczną- np.; zakładać bloga ze swoimi pracami. No ale się odważyłam. Tylko jak się mówi "A" to to jest dopiero początek, bo zaraz trzeba powiedzieć "B". Ale słuchając go pomyślałam, że do celu nie można dotrzeć cały czas uciekając przed tym, co nas może wstrzymać, ale właśnie idąc temu na przeciw i ucząc się, rozwijając dzięki temu. To takie pozytywne podejście do tego, co może nas demotywować. 

Jeśli chce spełnić swoje marzenia- a chce!! to za każdym razem, gdy znajdę sobie wymówkę, by nie tworzyć, wezmę głęboki oddech i będę myśleć o swoich marzeniach.


Jeżeli macie swoich ulubionych motywatorów do działania, to piszcie. Ludzie, którzy mają tak niesamowicie energetyzujący głos i mówią mądrze jest niewielu, wiec warto się nimi dzielić. 


Do napisania E.

Warsztat biżuteryjny i noc spędzona z nowymi wolontariuszami oraz "weteranami".

      Nie ma nic lepszego niż Noc Wolontariuszy. Jest to czas największej integracji zarówno młodych wolontariuszy, jak i tych z dłuższym stażem. Dzięki warsztatom uczestniczy nie tylko uczą się nowych umiejętności, ale przede wszystkim poznają metody prowadzenia warsztatów, integracji i pracy w grupie.
       W ramach projektu podczas Nocy Wolontariuszy odbyły się warsztaty rękodzielnicze z tworzenia biżuterii. Uczestniczy nauczyli się jak stworzyć prostą bransoletkę z sznurka, z charmsami lub koralikami. Oprócz tego poznali zupełnie nową dla nas technikę tworzenia własnego kaboszonu. Dla tych, którzy byli na warsztatach z tworzenia biżuterii po raz pierwszy, przygotowałam również proste wzory na kolczyki z koralików, a dla tych starszych trochę bardziej skomplikowane. Wszystkie materiały zapewniło Lokalne Centrum Wolontariatu, a ja warsztaty poprowadziłam nieodpłatnie w ramach mojej pracy wolontariackiej.
       Lokalne Centrum Wolontariatu udostępniło zdjęcia z warsztatów, dzięki czemu, mogę zaprezentować wam, jak wyglądają u nas warsztaty. Jak zwykle stoły pękały w szwach od ilości materiałów.

                            Chyba po raz pierwszy na warsztatach była tak duża ilość chłopców. Niestety, ale większość wolontariuszy to jednak dziewczęta. Chłopaki też wykonali dla siebie biżuterie, choć wybierali bardziej stonowane kolory.



Ta duma, że wszyscy dają radę. 


Prace uczestników warsztatów.
Prace uczestników warsztatów.


Zawieszka wykonana przeze mnie na warsztatach, na specjalne zamówienie.



Warsztaty zaliczam do totalnie udanych. Nowi wolontariusze są pełni werwy, ciekawscy i czasem trudno ich poskromić, ale co tam. Najważniejsze, że każdy poradził sobie na warsztatach i zrobił taką biżuterie, jaką chciał.

Po warsztatach mieliśmy zabawy integracyjne: bawiliśmy się w plotkę (jak ktoś oglądał "Kocham cię Polsko" to dokładnie w taką) poznawaliśmy się opowiadając o swoich marzeniach, graliśmy w moją ulubioną grę planszową Alias.

http://www.avenilla.pl/wrdprss/wp-content/uploads/2014/06/Party-Time-02B-galeria.jpg


Na koniec oglądaliśmy filmy m.in "Masz jakiś problem", "Gender- Blender" itd. które stworzone były przez wolontariuszy w ramach warsztatów filmowych.



Film powstał przy wsparciu Piotra Matwiejczyka, Pawła Sarbinowskiego, Lucyny Roszak i wielu, wielu innych osób (całą lista na końcu filmu).



Do napisania E.

Pożywna kanapka, vegeburger, hot-dog oraz pizza ze szpinakiem


Fast food w barach szybkiej obsługi nie będę pisała jakich dokładnie- jest niezdrowy. Ale nie ma co się oszukiwać od czasu do czasu jak najbardziej, byleby to nie był nawyk, albo pójście na łatwizne. Ja też uwielbiam frytki które są lekko słodkie (tylko jedna firma podaje swoje frytki w takiej odsłonie), ale też zapiekanki. Jestem wegetarianką i na szczęście te dwa przysmaki całkowicie pokrywają moje zapotrzebowanie na faaaast fooood.

Z modeliną jest inaczej- im częściej robię pizze, hod-doga, hamburgera, tym częściej chce je robić znów. Przed państwem pizza ze szpinakiem, serem feta oraz pomidorami; kanapka z pomidorami serem i sałatą; vegeburger z sałatą, serem, ogórkiem i kotletem z ciecierzycy oraz hod-dogi z czerwoną cebulką, sałatą i pomidorami.






W swoich pracach stworzyłam dwa różne rodzaje pomidorów. Zarówno z pierwszej jak i w drugiej pracy pomidory stworzone były z czerwonej modeliny: fimo soft czerwony nr 24, oraz fimo effect transparentny czerwony nr 204. Pierwszą wersję po prostu rozgniotłam delikatnie w środku, przy drugiej (tej która jest na pizzy) dodałam fimo soft żółty słoneczny nr 16. Który efekt jest bardziej realistyczny?


A jakie są wasze ulubione fastfoody? Jedliście jakieś nietypowe połączenia?? A może macie swoją ulubioną pizze, której odpowiednik chcielibyście zobaczyć w pomniejszeniu? Piszcie do mnie i obserwujcie mojego bloga.

Do napisania E. 

Wyobraź sobie to, co chcesz zrobić, a potem to zrób.

         Nie uważam się za kreatywną osobę. Wiele rzeczy, które tworzę, tworzę na podstawie tego co zobaczę. Co prawda nie chodzi o to, by zrobić coś dokładnie tak samo (choć oczywiście można, choćby do ćwiczeń różnych technik i umiejętności). Wiele tortów i ciast, są na podstawie ich realistycznych słodkich odpowiedników. W czasach googla jest tak wiele stron na których można znaleźć tryliardy a nawet i więcej zdjęć z różnymi inspiracjami, że szkoda nie skorzystać z tego dobrodziejstwa możliwości zobaczenia tego, co chcą wyrazić inni.

             Z drugiej strony nie można się oszukiwać- jeśli coś kopiujemy, powiedzmy to szczerze- nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że nie będziemy przekonywać wszystkich, że jest to nasz pomysł- plagiat nie jest dobrym sposobem na wyrażenie siebie,zwłaszcza w rękodziele. To moje zdanie.

            Gdzie jednak powinno zacząć się nasze tworzenie?? W google naszego umysłu czyli najpiękniej jak to można by nazwać w naszej wyobraźni. Nie jestem typem człowieka, który najpierw myśli potem robi, ale kiedy tworze to właśnie więcej czasu spędzam na myśleniu, niż działaniu, a czas mija, frunie w nieznane. A może właśnie w rękodziele trochę tak jest- może człowiek powinien  więcej robić niż myśleć? Nie zachęcam to bezmyślności, ale właśnie do zatraceniu się w wyobraźni i zaufaniu swoim dłoniom, w tym co wykonujemy. Tylko my i świat w którym tworzymy naszą prace, czyli to co nas wyraża totalnie.


A przed Wami tort truskawkowy stworzony kilka miesięcy temu, jak jeszcze były truskawki. Całość wykonana z modeliny.  Zajadamy, zajadamy





Jak wygląda Wasz proces tworzenia?? Czy pomysł rodzi się w głowie, czy siadacie i w momencie dotknięcia dłońmi półfabrykatów dostajecie weny twórczej??

Do napisania E.

Żółto- czerwony biszkopt czyli nie będzie DYNI

Październik, październik, a tu już w sumie koniec i zbliża się polskie święto zmarłych a wkradająca się co roku amerykanizacja halloween o tej porze sprawia, że rękodzielnicy tworzą przeróżne pracy w których występuje dynia. U mnie dyni nie ma i nie będzie, chyba, że pod postacią ciasta :P

Natomiast u mnie będzie zdecydowanie owocowo: truskawka i cytrynka.







OD jakiegoś czasu prowadzę wyścigi z liquidem. Narazie on wygrywa, bo jego sprzymierzeńcem jest grawitacja, a mnie wspierają braki umiejętności. Widać, jak ta "bita śmietana" opada, zlewa się z ciasta w dół. Jest tu zdecydowanie więcej liquidu niż fimo, jednak problem był w tym, że kostka nie chciała się do końca rozpuścić. Chyba pierwszy raz w ogóle tak się stało, możliwe, że coś jest nie tak z kostką. Ale nie będę płakać z tego powodu, bo efekt całkiem mi się podoba. To jakby lejący się lukier z kawałkami białej czekolady czy wiórków kokosowych. Będę jednak starać się wykonywać lepiej tą bitą śmietanę.


Cały czas przekonuje się, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć i to jest cudowne. Im głębnej brnę w te modelinowe tajniki, tym okazuje się, że jestem tak blisko powierzchni.


Życzę wam spokoju ducha. Jeśli wam się podoba, napiszcie, wasze słowa są dla mnie ważne. Trzymajcie się ciepło
Do napisania E.

Realizm realistyczny, czyli dlaczego lubię rzeczywistość

      Robiąc biżuterie najbardziej lubiłam drewno i szkło. Oczywiście łączyłam te dwa tworzywa z półfabrykatami w kolorze srebrnym lub tak lubianego ostatnio starego złota. Z modeliną jest podobnie. Zależy mi, by moje prace były jak najbardziej realistyczne, by były mikroskopijnymi ciastami, tak, by człowiek który to widzi, chociażby na zdjęciach, nie był pewny czy to natura, czy modelina.
     Natura jest doskonała. Każdy liść jest zrobiony z taką starannością, że człowiek nie mógłby tego powtórzyć...ale czy nie powinien próbować? Jak się uczyć, to od najlepszych przecież. Moim największym nauczycielem jest to, co żywe. Niestety owoce i warzywa są dla mnie bardzo trudne, dlatego, by zbyt szybko się nie zniechęcić ćwiczę torty, placuszki itp. kładąc na nich truskawki, maliny itd. Robienie bitej śmietany (oczywiście z mleka prosto od krowy) jest bardzo trudne, tym bardziej, że na początku używałam do modelowania główki od szpilki, a potem kupiłam sobie sondę (sprzęt do nakładania różnych koraliczków na paznokieć, zakończony z dwóch stron kołeczkami).
     Ćwiczenie czyni mistrza. Nie mam ciśnienia, żeby być mistrzem w swojej dziedzinie, chce za to przez całe życie móc ciągle się czegoś uczyć. Chce być lepsza i lepsza w tym co robię, by zawsze mieć satysfakcje z postępów jakie robię, żeby widzieć różnice po kilku latach i być z siebie dumna- szczerze i bez żadnych "ale". Owszem, jestem perfekcjonistką i muszę z tym trochę walczyć, bo jestem ambitna, a "nie od razu Kraków zbudowano".

Do zdjęć dodaje muzykę...żeby nie tylko oczy mogły się nacieszyć tym co widzą.




A do muzyki totalnie nie tuczący i nie wchodzący w boczki torcik czekoladowy z truflami z gorzkiej czekolady.








Dziś nie będzie słowa na do widzenia.
Do napisania E.

Nigdy nie rezygnuj z tworzenia...

Nie ma się co oszukiwać. Mimo, że lato było długo, to jednak od nas odchodzi i niestety szal i czapka będą nieodłącznym elementem naszej garderoby. Ale nie ma się co martwić, bo przecież jesień to pora wielu ciepłych barw, a nasze słońce gdy zachodzi jest pięknie czerwone.

Od czasu do czasu czytam jakąś książkę psychologiczną, ale zaczęłam namawiać swojego chłopaka, by też czytał coś, co go trochę wzmocni rozwojowo i na wyprzedaży kupił sobie książkę "Jak być wolnym" Hodgkinsona i jak ją przeczytał przyszedł do mnie i powiedział:
" Nigdy nie rezygnuj z tworzenia, to co stworzysz mimo, że koślawe, czy nieidealne i tak będzie dużo piękniejsze od tego wykonanego fabrycznie" i tak cudownie mi się zrobiło, że mam ogromne szczęście, że mogę siedzieć czasem nawet całymi dniami i robić sobie mikro malinki, z których potem cieszę się wiele godzin i nie ma znaczenia, że nikt tego nie zobaczy, czy coś, ważne jest dla mnie to, że zrobiłam to sama...ale tych malinek jeszcze nie pokaże, bo jeszcze są nie upieczone. Na razie mam imbryczek z gorącą herbatą oraz torcik z dżemem truskawkowym.









Miałam problemy z fimo liquid i jak widać nie jest idealnie, ale ma to swój niepowtarzalny urok. Po za tym dopiero się uczę.

Praca bardzo mi się podoba, a wam? Macie jakieś swoje przystrojone imbryczki?? Wysyłajcie do mnie swoje prace, a ja je chętnie opublikuje na blogu.

Trzymajcie się cieplutko
Do napisania E.