B

5 grudnia- Międzynarodowy Dzień Wolontariusza

     


         Przez 365 dni w roku wolontariusze robią wiele rzeczy dla innych- całkowicie za darmo, choć ich praca jest bezcenna. Jest jeden taki dzień, w którym ich praca doceniona jest bardziej, niż zwykle. To 5 grudnia, w którym obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wolontariusza. Co można podarować społecznikom, w tym szczególnym dniu? Zapraszam na 5 propozycji "prezentów" dla ludzi, zmieniających życie innych na lepsze.

Kakaowy tort z malinami- modelinowe słodkości

        Jednym z najbardziej znanym smakiem biszkoptu jest- kakaowy. Również w świecie modelinowych miniatur kakaowe biszkopty, często zwane czekoladowymi, wybierane są przez rękodzielników. Dziś zapraszam was na mega słodki torcik z bitą śmietaną i malinami- bez zbędnych kalorii.


Pastelowy ciasteczkowy potwór- biżuteria z modeliny

     

     Tych ciasteczkowych potworków nigdy dość i wiele modeliniarek je robi. Każda z nas, ma jednak swój przepis na to, jak powinna wyglądać modelinowa sierść. 




       Zapraszam do mojego przeglądu ciasteczkowych potworków.

Totalnie prywatna relacja z minionych tygodni cz.1: Szkolenie z Erasmusa

        Tak dużo się u mnie działo, że blog spadł na drugie, a nawet trzecie miejsce w sprawach ważnych. Ale ważny jest i chcę, by tak pozostało. Dlatego postanowiłam, że nie będzie dziś modeliny, a relacja z moich minionych dni, które były bardzo intensywne i bogate w wiele doświadczeń. Rozpocznę od szkolenia z Erasmusa.



       Zapraszam na moją totalnie prywatną relacje z szkolenia:
Volunteering Management Lab. 

Sernik- ukochane ciasto mojej babci z modeliny.

              



          Musiałam dojrzeć do decyzji, że pokażę światu ten sernik. To jeden z pierwszych- jak nie pierwszy, z moich placków, które zrobiłam na podstawie tutorialu Sugar Charms Shop. Byłam z niego dumna, choć kawałki sernika, z których powstały kolczyki są dość nierówne. Mimo, że wszystko mówiło mi, bym go nie pokazywała, ja zdecydowałam inaczej. Dlatego zapraszam Was na dzisiejszy deser- sernik z mielonego białego sera.


Niebieskie modelinowe kwiaty- biżuteria dla osób chodzących w chmurach plus niespodzianka.

         


      Niebieski to taki niesamowity kolor- otacza nas niezależnie od pogody błękitne niebo. Wg psychologii kolor niebieski skłania do twórczego myślenia. Zapraszam więc do obejrzenia niebieskich kwiatów wykonanych w modeliny- może uda wam się dzięki nim znaleźć sposób, by zmienić swoje życie na bardziej kreatywne.

Tworzenie biżuterii- początki mojej pasji.





      Dziś nie będzie postu ze słodkościami. Dziś opowiem Wam historię o mnie i o mojej największej i najbardziej rozwiniętej z pasji- tworzeniu biżuterii.

Lody z modeliny- w wafelku i nie tylko.

     



      Chyba każdy lubi lody- te domowej produkcji nie tylko lepiej smakują, ale są i zdrowsze. Obecnie lody robi się nie tylko z mleka krowiego, ale ryżowego, sojowego, kokosowego czy jakiego tam sobie kto wymyśli. Dla mnie odkryciem są lody wegańskie i to jest coś co totalnie bym chciała spróbować, a na razie to sobie mogę tylko popatrzeć na zdjęcia w internecie. Podobno w USA prym wiodą czarne lody...chcecie zobaczyć jak wyglądają? Zapraszam do przeczytania mojego postu po krainie lodów.

Poznaj, jak zrobić kandyzowane owoce z modeliny.



Witajcie

      Czy zdarza Wam się czasem, że coś "sknocicie" a potem rezultat jest zupełnie inny od planowanego? Dla początkującej modeliniarki jest to na porządku dziennym i nie ma co płakać- trzeba przeanalizować, zapisać wnioski i nie popełniać drugi raz tego samego błędu. Chyba, że wynik twojej pracy przyniósł super efekt. Zapraszam na lekcje zrobienia kandyzowanych owoców z modeliny.


Same pyszności: tort jagodowo- jeżynowo- jogurtowy.






      Fiolet rządzi- zwłaszcza w słodkiej kuchni. Wystarczy zetrzeć owoce i zmieszać sok z biszkoptem by uzyskać piękne, kolorowe ciasto. Ja nie musiałam tego robić- moje słodkości są wykonane z modeliny i pozbawione cukru- dlatego nie tuczą. Choć nie wolno ich zjadać, mogą towarzyszyć zarówno dziewczynom,  jak i kobietom jako biżuteria. 

Ostatni dzień Dni Pleszewa- warsztaty rękodzielnicze.






   Choć Dni Pleszewa było tak dawno temu, to mimo wszystko chcę Wam jeszcze pokazać, co wolontariusze przygotowali dla dzieciaków w czasie drugiego dnia Biało- Czerwonej Krainy. Bo jak zwykle było tego mnóstwo. 


Wolontariusze- najlepsi kreatorzy nauki przez zabawę.

    

      Dni Pleszewa dla wolontariuszy rozpoczęły się w czwartek Grą Miejską o której mogliście poczytać w poprzednim poście, do czego serdecznie zapraszam. Kolejne dni były dla nas równie emocjonujące co sportowe rozgrywki w piłce nożnej naszej polskiej reprezentacji. 
Od soboty na pleszewskim rynku działała Biało-Czerwona Kraina dla dzieci o której Wam dziś opowiem.




V Pleszewska Gra Miejska- bo łączy nas piłka.




Witajcie



      Jakże mogło być inaczej. Mamy EURO 2016 i nasza reprezentacja daje nam same powody do dumy. A tym czasem w Pleszewie, w czwartek (23.06) odbyła się V Pleszewska Gra Miejska. Przyświecało jej hasło "Łączy nas piłka"- oficjalne hasło polskiej reprezentacji. Pod tą nazwą znajdziecie również stronę, na której można przeczytać wiele wywiadów z piłkarzami, poznać wyniki meczów, ale również dowiedzieć się czegoś o młodych drużynach z Akademii Juniora.


Jeżyny- jedne z najstarszych owoców na świecie.

Witajcie



    Można by sądzić, że desery są niezdrowe: mają ogromną ilość cukru, tłuszczu i innych niekorzystnych dla naszego zdrowia składników. Może tak jest, ale nie moje desery. Zero cukru, tłuszczu, białej mąki, bitej śmietany, czyli mówiąc prawdę są wręcz niejadalne. 

Modelinowa Charlotte z malinami- nie zawsze wiadomo, jak ten wypiek będzie wyglądał.




Witajcie!




        W świecie modeliny nie wszystko można zaplanować. Najbardziej nieobliczalne jest łączenie różnych kolorów modeliny- efekt końcowy jest nie-do-przewidzenia, zwłaszcza, gdy łączy się fimo effect. 

Modelinowy biszkopt z wiśniami (z prawdziwych jaj).










Witajcie.      



     Dzień dziecka jest wyczekiwany przez wszystkich- bo wszyscy jesteśmy dziećmi, niezależnie od wieku. No i każdy uwielbia prezenty. Na dziś krótko- biszkopt z wiśniami i galaretką. 

Modeliniarka, która uczy mnie każdego dnia- poznaj moją mistrzynię.




Witajcie!



Na moim blogu możecie nie tylko oglądać moje prace wykonane z modeliny, ale także zdobywać wiedzę, jak daną słodkość wykonać. Cykl o modelinowych poradach dopiero się rozpoczął, ale chcę Was nie tylko uczyć, ale również otwierać przed Wami świat miniatur.

Słodkość z modeliny: Malinowy biszkopt z truskawkami.


Witajcie


   Truskawka to zapewne jeden z najczęściej wykonywanych owoców z modeliny. Oczywiście jest bardzo prosta do zrobienia, wystarczy najpierw zrobić kulę a potem uformować z niej stożek (nie ma to być jednak figura geometryczna). Potem kilka dziurek i gotowe.  

Nie mów "nie umiem"- powiedz "chętnie się tego nauczę",








Witajcie!!


      Dzisiejszy post będzie rozpoczynał nową serię na moim blogu. Od dziś na blogu będą pojawiały się "lekcje" z modeliny. W postach tych będziecie mogli poznać triki wykorzystywane przez modeliniarki na całym świecie. Uczę się lepienia już od ponad roku, więc postanowiłam, że to dobry czas, by tę wiedzę Wam przekazywać. Będą to zazwyczaj podpowiedzi, w jaki sposób wykonać daną rzecz, a nie pokazywanie krok po kroku, jak ją stworzyć. Jeśli jednak będzie na to zapotrzebowanie, to zobaczymy, może coś uda mi się ogarnąć. Raz w miesiącu będę też podsyłać Wam linki do cenionych przeze mnie modeliniarek z całego świata. 



Czy rękodzielnik musi umieć matmę?


Siemanko!!



        Maturzyści są w gorącym okresie. Też to przechodziłam, nastresowałam się a wyszło jak wyszło. W sumie jestem zadowolona z moich wyników. Ale ja maturę miałam kilka lat temu, więc łatwo mi pisać. Jednak mój rocznik jako pierwszy pisał maturę z matematyki. Nie będę Was oszukiwać- nigdy nie mogłam skumać matmy a mój mózg był oporny na wszelakie cyfry. Matma mnie nie kochała, a ja nie czułam do niej pociągu (I don't feel train to her- jakby to powiedział kabaret Ani Mru Mru, filmik ze skeczem na samym dole). 

Jesteśmy jednością.





Witajcie serdecznie!!

          Trochę mnie wzięło na wspominki, bo przed chwilą przeczytałam historię w które kobra opiekowała się szczeniakami, które wpadły do studni. bajka wyssana z palca? No może, ale to nie ma znaczenia, chodzi o puentę. Ci więksi zawsze powinni się opiekować mniejszymi i ci silniejsi- słabszymi.
I głębiej w las, tym ciemniej...demotywatory czytam, gdy szukam natchnienia, serio. Ale nie spędzam tam wielu godzin. Czytam tylko kilka i rozmyślam. Czasem się pośmieję, czasem jestem przerażona. Najgorzej jest, jak czytam coś demotywującego o polityce.

Mam ochotę na coś słodkiego!!






Witajcie słodko.

        Tak, cały czas chodzi za mną coś słodkiego. Zwłaszcza w pracy by się coś zjadło. Zresztą w domu tak samo :D Pamiętam jak za dzieciaka chodziłam z moim rodzeństwem do mamy i pytaliśmy: Mama jest w domu coś słodkiego? a mama odpowiadała: wafelki są/ cukierki...a częściej: nie ma nic. Jasne był cukier w cukierniczce, ale my chcieliśmy jakieś batoniki, czekoladę albo coś w ten deseń.


Nie mogę się dopasować



Witajcie.

       Nic tak nie poprawia...i nic tak nie psuje nastroju kobiety, jak zakupy. Muzyka, którą słychać w każdym sklepie jest dopasowana do imagu ubrań, które można w nich kupić. Jak dla mnie to nie ma znaczenia, bo w mojej głowie i tak zawsze słychać tekst Nosowskiej:  

Za mądra dla głupich- a dla mądrych zbyt głupia.
Zbyt ładna dla brzydkich- a dla ładnych za brzydka.
Za gruba dla chudych- a dla grubych za chuda.

Zielono mi- nadchodzi wiosna



Witajcie!!

   Nareszcie wiosna!! Czekanie nie jest moją dobrą stroną...ale nadeszła i jest cieplutko. Widziałam nawet chłopaka, który chodził w krótkim rękawku po mieście. Kaczki tez już przyleciały! Wiosna przybyła, albo się w końcu obudziła. Nie chodzi o to, że nie lubię zimy- nie lubię zimna i tego, że dzień jest krótki i przez to mam mniej czasu na lepienie modelinowych placuszków. Teraz będę mogła więcej czasu przeznaczyć na tworzenie. I to jest najlepsze w wiośnie.

Przepis na wielkanocny makowiec


    Witajcie
    Dziś pokażę Wam pokrótce jak upiec makowiec- w miniaturowej wersji. Nie będzie to instruktaż jak wykonać go z modeliny, a raczej zabawne pokazanie jak robi się go w rzeczywistości- tylko będzie to lalkowa rzeczywistość. Obawiam się, że robiąc to samo co ja, ani nie udałoby się upiec prawdziwego makowca ani tego modelinowego. Także nie jedzcie swoich zabawek i miłej zabawy. 



Wielkanocne świąteczne śniadanie- czyli słodkości na stole misiaków.




    Wczoraj mogliście zobaczyć jak misiaki: Zombie miś oraz How How poszukiwali swoich prezentów na zajączka. Dziś zapraszam do obejrzenia Miniaturowych słodkości wykonanych z modeliny. 


Wielkanoc u misiaków- miniaturowe Święta Wielkanocne.



   Nie będę dużo pisać. Chciałabym Wam pokazać, że w miniaturowym świecie też można przeżywać Święta Wielkanocne. Dziś pokaże Wam jak Misiaki, które mogliście poznać wcześniej w poście o Zombie Misiu  oraz How How, którego mogliście poznać w grudniu podczas świąt, spędzają Wielkanoc. Klikając na ich imionach, będziecie mogli ponownie przeczytać ich historię. 


Nocka wolontariuszy- to życie zmusza nas do rozwoju.

    To sytuacja zmusza nas do poznania zupełnie nowej wiedzy i umiejętności- to fantastyczne.

     Właśni jestem świeżo po Nocy Wolontariuszy i mam w głowie burze nowych pomysłów i przemyśleń. Takie nocki składają się  głównie ze wspólnego kreowania pomysłów i wielkiego wydarzenia (imprezy współtworzonej lub całkowicie koordynowanej przez wolontariuszy). Podczas szkoleń czy warsztatów, a później zabawy i pracy następuje integracja. Podczas tej nocki była nam ona szczególnie potrzebna, gdyż po prostu mieliśmy bardzo wielu nowych i młodych uczestników, którzy byli pierwszy raz. W świecie wolontariackim następuje taki trend, że coraz młodsi chcą angażować się nie tylko w działalność wolontariacką, ale również uczestniczyć w akcjach obywatelskich i działać na rzecz miasteczka. Jest to trend ogólnoświatowy i dotyczy również naszego Lokalnego Centrum Wolontariatu. Po raz pierwszy w Nocy Wolontariuszy uczestniczyli chłopaki uczący się w szkole podstawowej i byli to najmłodsi uczestnicy ever. Niewiele było osób ze szkół ponadgimnazjalnych, natomiast niespodzianką było uczestnictwo tych najstarszych wolontariuszy (najstarszych tzn z najdłuższym i największym doświadczeniem).

    Na spotkaniu zajmowaliśmy się głównie jednym z największy przedsięwzięć w ciągu roku. czyli Grą Miejską (w tym roku odbędzie się piąta edycja, która organizujemy wraz z miastem i harcerzami). Co roku stworzenie fabuły i scenariusza zajmuje mnóstwo czasu i wymaga ogromnego zaangażowania. O poprzedniej Grze Miejskiej możecie poczytać na moim poście z czerwca ubiegłego roku "IV Gra Miejska-robaki" (klik w tytuł)
W tym roku z okazji mistrzostw świata stawiamy głównie na sport. Jest to dla nas ogromne wyzwanie gdyż wolontariacko zajmujemy się głównie rozwojem z zakresu rękodzielnictwa. Sport zawsze zostawialiśmy Orlikom. Na początku szczerze mówiąc byłam przerażona i niechętna. Nie lubię sportu i choć kiedyś był moją mocną stroną, to teraz za sobą nie przepadamy. Jednak już po pierwszym zadaniu niechęć odchodziła a zawiało podekscytowanie. Jest zadanie do wykonania, więc trzeba zdobyć potrzebną wiedzę i narzędzia. Przecież to samo było z rękodzielnictwem, blogowaniem, pisaniem projektów. W niektórych dziedzinach miałam nauczyciela, ale w wielu sama zdobywałam wiedzę i umiejętności.



Owszem sport to nie jest moją mocną stroną, ale przecież Gra Miejska nie polega na wygraniu meczu. Gra Miejska ma dać możliwość zdobycia wiedzy, którą można w niej wykorzystać, by zdobyć punkty i zrobić to lepiej od pozostałych graczy.

Poniżej kilka fotek z Nocy Wolontariuszy, na których opracowujemy w grupach zadania dotyczące nowoczesnych zawodów, oraz pracujemy nad gra miejską. Wszystkie foty udostępnione za zgodą Lokalnego Centrum Wolontariatu w Pleszewie. 

 








       Na koniec powiem Wam jeszcze jedną rzecz. Nie jestem dobra w sportach ani tych znanych, ani w "grach sportowych" (no chyba, że gram na xboksie i kinekcie to wtedy bije wszystkie rekordy). Po północy podczas Nocy Wolontariuszy odbyła się prosta gra zręcznościowa (jak się później okazało, nie tylko). Na początku zasada była jedna: trzeba było przerzucić na pole drużyny przeciwnej jak największą ilość papierowych kulek, przez 30sekund. Każda drużyna miała ich taką samą ilość- 15. Po zakończeniu czasu przegrywa drużyna na której polu jest większa ilość kulek. To przerzucaliśmy i po pierwszej rundzie był remis. Mogliśmy wprowadzić kolejne zasady, więc wszyscy zgodzili się, by przy końcu czasu odliczyć do pięciu, tak by każdy wiedział, że zbliża się koniec i by przede wszystkim nie przerzucać po czasie kulek. Te przerzucone po czasie, musiały wrócić do drużyny, która je przerzuciła. Wiedziałam, że w taki sposób nie jesteśmy wstanie przewidzieć wyniku, a przede wszystkim kontrolować ilości jaka jest na naszym polu. W drugiej rundzie po wprowadzeniu strategii i przestrzegając wyżej wymienionych zasad moja drużyna wygrała 3 do 26 (jedna kula zaginęła). Zadziałała moja inteligencja (w końcu). Skoro nie można było wygrać umiejętnościami, to trzeba wygrać sprytem. Jak myślicie, w jaki sposób można było wygrać? Jaką strategie zastosować? Są tylko trzy zasady przedstawione powyżej. Macie pomysły? Piszcie w komentarzach co tylko przyjdzie Wam na myśl. Macie mnóstwo możliwości. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jaką technikę zastosowała moja drużyna zapraszam do śledzenia mojego bloga. Za tydzień wyjawię naszą tajemnicę w poście wielkanocnym. Podzielę się też z Wami z zasadami, które wprowadziliśmy podczas trzeciej i czwartej rundy.

Do napisania E.


Wspomnienia: kiedy jeden warsztat całkowicie zmienił moje życie.


      Przez to, że ostatnio jestem na naukach w związku z moją nową pracą, o której pisałam w poprzednim poście (Przeczytasz o niej tutaj), mam bardzo mało czasu na cokolwiek. Oczywiście wiem, że to się nie zmieni w najbliższym czasie, bo moja praca jest i nadal będzie od 10-18, ale nie będę musiała marznąć czekając na autobus. Poza tym mamy marzec i wkrótce dzień znacznie się wydłuży, więc człowiek też będzie inaczej pracował. W związku z powyższym nie miałam ostatnio czasu robić nowych zdjęć, więc pomyślałam, że opowiem wam historie mojego tworzenia. 



      Od początku opowiadając to musiałabym zacząć od wolontariatu i tego jak się dostałam do Lokalnego Centrum, które jest w Pleszewie, moim rodzinnym mieście. Jednak skrócę to historię, by opowiedzieć o samej biżuterii. Od kilkunastu lat Pleszewskie Stowarzyszenie Przeciwdziałania Narkomanii wraz z innymi organizacjami pozarządowymi i szkołami tworzy WDSU (Wielkopolskie Dni Stop Uzależnieniom). W ramach tych dni odbywają się warsztaty, albo jakieś koncerty, w każdym razie co roku staramy się, by było coś nowego. Do wolontariatu trafiłam jesienią 2009 a moje pierwsze WDSU były pół roku później. Przez cały tydzień w świetlicy odbywały się przeróżne warsztaty- w tym warsztaty biżuteryjne, które poprowadziła moja obecna kumpela. Nigdy wcześniej nie tworzyłam biżuterii sama, więc gdy przyszłam wcześniej, by pomóc je przygotować, w szoku byłam, jak zobaczyłam te wszystkie koraliki i półfabrykaty. A w jeszcze większe zdziwienie wprawiło mnie to, że to takie proste. Pierwsze kolczyki, jakie wykonałam w życiu miały taki boho styl.  



      A potem poszło już szybko. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia miłością całkowicie nieplatoniczną i odwzajemnioną. Możecie zobaczyć moje kolejne prace poniżej i napisać mi w komentarzu, które z nich podobają Wam się najbardziej.

Jedne z moim najdłuższych kolczyków (ale nie najdłuższe).

     Z tych kolczyków byłam bardzo dumna, gdyż sama wykonałam "koraliki" z drucików. 


 Te kolczyki są również dla mnie szczególne, gdyż wykonałam je z agatu oraz z zielonego kryształkiem i to zdjęcie zdecydowanie nie podkreśla jak piękne są w rzeczywistości. 


Na końcu kolczyki z których jestem dumna ze względu na zastosowane przeze mnie rozwiązanie, jakim jest zabezpieczenie muszli przed wypadnięciem. 


     Po tych warsztatach były kolejne, które prowadziłam już sama. Nigdy nie liczyłam, ile ich łącznie przeprowadziłam przez te siedem lat, które niedługo miną od tego wydarzenia. Najwspanialsze jest jednak to, że te jedne warsztaty całkowicie zmieniły moje życie i mogę powiedzieć, że rękodziełem zajmuje się od siedmiu lat i cały czas się rozwijam, poznaje nowe techniki i udoskonalam te stare. Takie warsztaty rękodzielnicze prowadzę zarówno dla dzieci, młodzieży, ale też starszych osób, nawet na emeryturze. Wiek nie ma znaczenia, każdy może kupić sobie podstawowe narzędzia, trochę koralików i pólfabrykatów i zacząć zabawę. 

      Na początku pokazałam wam jedną z moich pierwszych modelinowych prac, więc na zakończenie (żebyście mogli się pośmiać) oto kilka kolejnych. 



 Pierwsze pączki donuty- każda modeliniarka je robi. Te są mikrospokijne i mają ok 10mm.

Samodzielnie wykonana miska oraz ciastka z czekoladą i orzechami, które zupełnie nie przypominają tych prawdziwych. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że modelinę można cieniować za pomocą suchych pasteli, ale...

 Na kanapkach już zastosowałam te technikę, uzyskując na brzegach efekt upieczonego w piekarniku chleba. Kanapki z serem i ketchupem, były moim najbardziej podstawowym daniem (taki okres w życiu) a żeby było fajnie, to zrobiłam ketchupowe minki. (bo też taka moda wchodziłam, że nosiło się dwa różne kolczyki). Na warsztatach z modeliny to był ulubiony wzór chłopców. 

Oczywiście ciasteczkowy potwór o przedziwnym kolorze, też musiał się znaleźć w moich pracach. Później lepiłam już ładniejsze ciasteczkowe potworki (kliknij na nazwę i sam porównaj). 


Na koniec dwa tzw pałeczki fimo: cytryna i kiwi- piszę, bo można nie poznać. Powinno wyglądać tak:
http://kreatywnystragan.pl/pl/miniaturowe-ozdoby/520-paleczka-fimo-cytrynka-.html
http://kreatywnystragan.pl/pl/miniaturowe-ozdoby/522-paleczka-fimo-kiwi-jasno-zielone.html




















Z fimo zaprzyjaźniłam się rok temu i mam nadzieje, że szybko będę robić postępy a moje prace będą coraz ładniejsze. Wszystko możecie oglądać na blogu, bo trochę go też po to założyłam- żeby śledzić, jak rozwijają się moje umiejętności. Dużo radości (ale też nerwów) przynosi mi ta słodka pasja i na pewno zostanę z nią na dłużej. 

A Wy macie pasję, z którą żyjecie w zgodzie od wielu lat, czy cały czas szukacie? Uczestniczyliście kiedyś w jakich super warsztatach, kursach, które zmieniły wasze życie? Piszcie w komentarzach, jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi. 

Do napisania E.

Sposób na pieniądze czyli zarabiać, czy robić kasę?

 


 Zaczęłam nowy rozdział w swoim życiu. Nie, jeszcze nie wyszłam za mąż. Dostałam nową pracę i całkowicie zmieniłam przez to moje funkcjonowanie. Co prawda nadal pracuje w tej samej branży (wcześniej księgarnia+ artykuły artystyczno- papiernicze) a teraz głównie artykuły papiernicze i artystyczne. Zmiana nastąpiła przede wszystkim w podejściu do klienta jaką stosuje "sklep" i moim wymiarze pracy. Ale zmieniło się coś jeszcze: moje podejście do pieniądza, bo jak to uczy Justyna  Kwiatkowska na swoim blogu (klikając w nazwisko przeniesiesz się na jej fenomenalnego bloga) "Pieniądze się robi, a nie zarabia".
      Zmiana pracy i webinar, na który trafiłam zbiegły się w tym samym czasie. Sprzedaż (mimo, że dotychczas pracowałam w różnych branżach) kojarzyła mi się negatywnie. Niestety niechęć ta zwiększyła się, kiedy w mojej poprzedniej pracy został zmieniony kierownik i narzucono mi bym sprzedawała produkty polecane przez sklep. Chodzi o to, że co dwa tygodnie otrzymywałam listę artykułów, które musiałam proponować (czyt. zmuszać do ich kupna) każdemu klientowi- nawet temu, który kupował gazetę za 2zł. Były to książki, filmy, jakieś słodycze, artykuł papierniczy w promocyjnej cenie, które miały słabą sprzedaż (przeważnie, nie zawsze). Ogólnie artykuły, które były sprzedawane były bardzo drogie a ich cena nie świadczyła o jakości, po prostu płaciło się tzw "metkę". Ale serio, dużo ludzi kupowało w tym sklepie i nadal kupują. Miałam trochę z tym problem, że polecam produkty, które można w internecie kupić za połowę ceny, albo że muszę polecać film, który jest kiepski- nie wspominając o książkach takich jak "50 Twarzy Greya". Teraz w końcu nie mam tego problemu, bo w sklepie w którym pracuje drogie produkty albo mają atesty, albo są łatwo spieralne, albo korzysta się z nich przez wiele lat. Bo nie chodzi o to, żeby klient kupi tanio i ciągle przychodził po kolejną sztukę, albo by kupował drogie produkty, ale lepszej jakości. Chodzi o to, że ja wiem, że to co sprzedaje jest dobrej jakości i klienci, którzy wracają po kolejne produkty chwalą sobie np.: pisaki do pisania po koszulkach, które się nie spierają. Ludzie nie są głupi i doceniają przede wszystkim jakość. Ja sama zanim zaczęłam tam pracę kupowałam niektóre kostki fimo z której lepie oraz moje kartony na których wykonuje zdjęcia. To również tam dostałam fantastyczną srebrną farbkę do modeliny oraz mój wymarzony akrylowy wałek.



                                      Farba akrylowa imitująca metal, kostki fimo professional.
                      Kartony i papiery do scrapbookingu, wykorzystywane przeze mnie do zdjęć.
                                   Wałek akrylowy wykorzystywany przy pracy z modeliną.

          Czuje totalny napływ inspiracji pracując w miejscu tak przepełnionym artystyczną energią. Nie dość, że wszystko jest śliczne i kolorowe, to mogę poznawać nowe techniki rękodzielnicze. I tu dochodzę do sedna. Gdy słuchałam webinaru wyżej wymienionej pani Kwiatkowskiej (klik na słowo webinar i sami będziecie mogli go wysłuchać, do czego serdecznie zachęcam) pierwszym zadaniem było odpowiedzieć sobie na pytanie: Co oznacza dla ciebie zarabiać pieniądze, a co robić pieniądze. Najpierw pomyślałam, że zarabiać do znaczy robić coś, co daje mi pieniądze np.: pracuje na etacie, wykonuje jakieś zadanie i dostaje za to pensje (skojarzenie pozytywne?), a robić pieniądze to samemu je wytwarzać (skojarzenie negatywne?).


          I tu zaczęłam się zastanawiać, dlaczego praca na etacie jest dla mnie lepsza od kreowania życia, które dawałoby mi możliwość zarobienia? A mówiąc jeszcze dobitniej, dlaczego zarabianie kojarzy mi się z przymusem, a robienie z kreacją, a tym samym dobrowolnością. Bo kiedyś ja pieniądze zarabiałam, a teraz je robię. Czyli kiedyś miałam prace by zarabiać pieniądze. A teraz pracuje dla samego działania a nie by dostawać za to pieniądze- one są i to jest super, ale lubię robić to co robię. To nie znaczy, że tamta praca była okropna, a ta jest idealna. ja kochałam moją poprzednią prace do momentu, kiedy mój pracodawca i firma zaczęły non stop naciskać na zwiększenie sprzedaży i gdy zorientowałam się, że traktują mnie przedmiotowo.


    Na razie odczuwam dreszczyk emocji, ale też poczucie bezpieczeństwa. Muszę się jeszcze bardzo dużo nauczyć, a czasu mam mało- ale to jest na plus. Praca, w której pracodawca stawia na rozwój jest nie tylko przyjemniejsza, ale również ambitniejsza. (O znalazłam minus tej pracy, wydam tam zapewne dużą cześć mojej pensji, jak podliczę ile kosztują wszystkie rzeczy, które mam zamiar kupić). Zbliżają się również targi po których będziemy mieli ogromną dostawę, bo moja szefowa też jest rękodzielnikiem. Dobrze jednak pracować w ładnym miejscu, człowiek wtedy zupełnie inaczej funkcjonuje.


  A teraz pora na moją kolejną prace wykonaną całkowicie z modeliny. To torcik różany z perłową różą. Na początku był przeze mnie trochę nie lubiany, ale teraz wiem, że jest totalnie wyjątkowy przez swój retro kolor i majestatyczny wygląd. Nie jest to wisiorek, który można by nosić do każdego ubrania. Wręcz przeciwnie nadaje się tylko na specjalne okazje do eleganckiego stroju.









A jakie jest Wasze podejście do zarabiania i robienia pieniędzy? Jakie macie skojarzenia z tymi pojęciami? Czy to co robicie  obecnie to zarabianie, czy już robienie pieniędzy?? Piszcie 
i komentujcie jestem mega ciekawa jacy ludzie czytają mojego bloga.


Do napisania E.

Ps, jeśli podoba ci się to co robię, zostaw komentarz, a także zasubskrybuj mój blog klikając "Dodaj do kręgów" w Google+ lub "Dołącz do tej witryny". Zachęcam również do odwiedzenia innych moich postów.